Kliknij tutaj --> 🥉 z twoja corka nigdy

Nigdy nie zaznałam ojcowskiej miłości, ponieważ Wiktor, mój ojciec, gdy tylko mnie zobaczył, powiedział, że nie jestem jego córką. A kiedy okazało się, że jednak jestem jego dzieckiem, mama od niego odeszła i więcej nie dopuściła go do mnie ani na krok Córka Norbiego, Iga Dudziuk ma już 23 lata i wszystko wskazuje na to, że chce pójść śladami ojca. Kobieta chętnie dzieli się swoim życiem w mediach społecznościowych, głównie na Nigdy nie pytał mnie o jej ojca, a ja z niczego mu się nie tłumaczyłam. Pamiętam, pewnego dnia, gdy oglądali jakiś film ze starożytnych czasów, zapytał ją, czy wie, że takie samo imię jak ona nosiła żona wielkiego cesarza rzymskiego, Augusta. jeszcze jedno - wazny jest caloksztalt postawy na przyklad przy znajomych nie ukrywaj ze twoja corka nie dogaduje sie z klasa, bo bedzie czula, ze sie tego wstydzisz, szczerosc jest wazna Translations in context of "córka nigdy już nie" in Polish-English from Reverso Context: Po tym moja córka nigdy już nie była taka sama. Site De Rencontre Serieuse Gratuit Sans Inscription. O tym, czy warto wtrącać się w konflikty między dziećmi, rozmawiają Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska, mamy i trenerki Familylab. Maria Majewska: Córka mojej znajomej pokłóciła się z przyjaciółką. Dziewczynki mają po 12 lat. I ta znajoma zastanawia się, czy powinna w to jakoś ingerować. Alicja Niewęgłowska: Moja córka jest sporo młodsza – ma 5 lat. Zdarza się, że kiedy wracamy z przedszkola, opowiada mi, jak pokłóciła się ze swoją najlepszą koleżanką. I dodaje, że już nigdy nie będą ze sobą rozmawiały. Wtedy biorę głęboki oddech, bo wiem, że rano rzucą się sobie w ramiona i kompletnie zapomną o tym, co się zdarzyło. Ale w przypadku 12-latek to już wygląda zupełnie inaczej. Jeśli jej mama zastanawia się, czy coś zrobić, pewnie jej córka bardzo przeżywa tę kłótnię. Maria: Mam podobne doświadczenia z córką. I po prostu nie wtrącam się w jej konflikty z przyjaciółką. Mogę oczywiście dać córce wsparcie, wysłuchać jej, podzielić się z nią moim doświadczeniem. Mogę jej też powiedzieć, że niektóre przyjaźnie się rozpadają, to się zdarza. Wiem, że to rozczarowujące i bolesne, ale jednocześnie to jest coś, co trzeba przeżyć. Czasem nawet kilka razy w życiu. Myślę, że wtrącanie się w takie konflikty między dziećmi, jest zwyczajnie nie w porządku. To wtrącanie się w ich relacje. Robimy to, bo próbujemy je chronić, ale tym samym odbieramy im możliwość ćwiczenia umiejętności radzenia sobie w takich sytuacjach. Chodzi przecież o to, by je wspierać, a nie żyć za nie. Alicja: Z drugiej strony – dzieci uczą się też rozwiązywać konflikty obserwując nas, dorosłych. Maria: Dzieci uczą się rozwiązywać konflikty przez obserwację, ale też przez doświadczanie ich, a nie przez to, że to my coś zrobimy za nie. Relacja buduje się w tarciu i nigdy nie wiemy, do czego taka kłótnia może doprowadzić. Kiedy wtrąci się do niej dorosły, który ma własną perspektywę i inaczej pewne rzeczy postrzega, dziecko traci swoją perspektywę. Lojalność wobec rodziców sprawia, że nawet gdyby chciało znów po swojemu spojrzeć na ten konflikt, to już nie może. Alicja: Zgadzam się, że rodzice nie powinni się wtrącać, powinni tylko towarzyszyć w konfliktach, bez oceniania. Ale cały czas myślę też o mamie tej 12-latki. Może to coś ważnego dla niej, np. sama w ten sposób straciła przyjaciółkę, bo nie potrafiły się dogadać i teraz rzeczywiście chce chronić swoją córkę przed takim doświadczeniem? Maria: Tylko że każdy popełnia swoje błędy, przeżywa swoje rozczarowania miłosne, swoje zerwane przyjaźnie. To nas kształtuje. Nie można się uczyć na czyichś błędach i doświadczeniach. Jednocześnie naprawdę dobrze rozumiem tę pokusę, żeby się wtrącić. Bo jest w nas silna chęć, by pomagać naszym dzieciom, a udźwignięcie ich cierpienia jest bardzo trudne. Ale można to zrobić bez wtrącania się – raczej będąc przy nich, słuchając i towarzysząc im w tym, co przeżywają. Moja córka w podobnej sytuacji mówiła do mnie: „Zadzwoń do niej, powiedz jej coś albo powiedz coś jej mamie”. A ja odpowiadałam, że tego nie zrobię, bo to nie jest moja sprawa. Córka najpierw miała do mnie pretensje, że nie chcę jej pomóc, a po jakimś czasie sama przyznała mi rację – bo to dziwne, żeby matka się wtrącała w takie rzeczy. Alicja: Szczególnie, gdybyś zadzwoniła do mamy tej koleżanki… Maria: Albo podsuwała córce argumenty typu: „A teraz jej powiedz, że…” i mówiła: „A widziałaś jak ona się do ciebie odnosi?”. Sama mam bardzo budujące doświadczenie z koleżanką, z którą przyjaźnię się od czwartej klasy podstawówki, czyli ponad 20 lat. W którymś momencie kłóciłyśmy się non stop. Zrywałyśmy przyjaźń, oddawałyśmy sobie rzeczy. I nasi rodzice nigdy się w to nie wtrącili – ani moi, ani jej, a przecież musiało im być ciężko. Pamiętam, że płakałam, rozpaczałam, ale oni nigdy nie zaingerowali i dzięki temu nauczyłyśmy się radzić sobie w takich sytuacjach. Myślę, że między innymi dlatego nasza więź jest dziś tak silna. Alicja: Ja mam koleżankę, z którą przyjaźnię się od trzeciej klasy podstawówki. Przez całą ósmą klasę nie zamieniłyśmy ani słowa, ale potem wróciłyśmy do siebie. Dziś oczywiście absolutnie nie pamiętam o co chodziło, ale w tamtym czasie to było coś ważnego. Nasi rodzice też się nie wtrącali. Dziś myślę, że ten konflikt dużo nam dał, choćby przestrzeń na inne przyjaźnie i relacje. Bo kiedy dziewczynki są „papużkami nierozłączkami”, a jednej z nich przestaje to wystarczać, to takie doświadczenie jest bardzo trudne i ważne dla nich obu . Maria: Mam jeszcze jedną ciekawą obserwację. W pewnym wieku przyjaciółki są też po to, żeby móc im powiedzieć: „Moja matka jest beznadziejna i okropna” albo: „Nie cierpię mojego brata”. Jak masz 10 czy 12 lat, to liczysz na to, że przyjaciółka odpowie coś w stylu: „Tak! Ta twoja matka jest taaaka wredna!”. Sama byłam świadkiem, jak po naszej kłótni moja córka rozmawiała w ten sposób ze swoją przyjaciółką – one gadają zawsze na głośnomówiącym, a córka dodatkowo nie zamknęła wtedy drzwi do swojego pokoju. I usłyszałam, jak mówi: „Moja matka jest taka fałszywa, wszyscy myślą, że jest miła, ale to nieprawda, jest wredna i fałszywa”. Kiedy do niej weszłam, żeby powiedzieć: „Zamknij chociaż drzwi”, usłyszałam też, jak jej koleżanka potwierdza: „No jest fałszywa i podła – masz rację!”. Wiem, że tak wyrażały swoją złość i frustrację, bo ja akurat tego dnia nie pozwoliłam córce pomalować paznokci czy obciąć bluzki. Alicja: Ale gdybyś wzięła to do siebie? A potem twoja córka pokłóciłaby się z tą koleżanką? Mogłabyś mieć pokusę, żeby powiedzieć: „I dobrze! Ona nigdy nie szanowała naszej rodziny!”. I jeśli nawet dziewczynkom udałoby się konflikt zażegnać, twoja córka wróciłaby w tę relację z poczuciem winy, bo znowu przyjaźni się z kimś, kto „nie szanuje jej rodziny”. Maria: Najczęściej jednak takie wtrącanie kończy się po prostu zerwaniem relacji, bo wszedł do niej ktoś, kogo tam w ogóle nie powinno być. Warto o tym pamiętać. I o tym, że niektóre relacje budujemy na całe życie, a inne się rozpadną – mniej lub bardziej gwałtownie. Autorka/autor Alicja Niewęgłowska i Maria Majewska Alicja Niewęgłowska jest trenerką Familylab. Prowadzi seminaria i warsztaty dla rodziców i pedagogów w oparciu o podejście Jespera Juula. Jest mamą Aleksandra i Natalki. Marysia Majewska jest antropolożką kultury, terapeutką neurologopedką, matką trójki dzieciaków i trenerką Familylab. Lubi być z ludźmi, pracować z nimi, bawić się i gotować dla nich. Po prostu lubi ludzi. Jej idolką od zawsze jest Pippi. Teraz Maria realizuje swoje największe marzenia i działa w edukacji. Zobacz wszystkie artykuły Wszystko dla wiernych fanów serialu "Pierwsza miłość" Blog poświęcony serialowi "Pierwsza miłość" Na którym znajdziecie streszczenia odcinków, zwiastuny, wywiady z aktorami, newsy dotyczące serialu oraz info na temat życia prywatnego aktorów i wiele innych . Zapraszam serdecznie do odwiedzania tego bloga . Nuska77 :) Reading 9 minViews 114k. Zadzwonił domofon. Olek czekał na to od około 30 minut, bardzo zaniepokojony. Spojrzał na swoją żonę Alę, ale nie drgnął jej nawet jeden mięsień na twarzy. Poczuła jego spojrzenie, położyła rękę na brzuchu i odwróciła się. Olek znał ten gest – jego żona była dopiero w czwartym miesiącu ciąży, jej brzuch nie był jeszcze bardzo widoczny, ale ten gest miał znaczenie: „Pamiętaj, gdzie jest Twoje prawdziwe dziecko”. Przez drzwi weszły dwie osoby – jego ośmioletnia córka Alina z pierwszego małżeństwa i były szwagier – brat Nadii, jego pierwszej żony. To on przyprowadził Alinę na „adaptację”, żeby dziewczynka oswoiła się z nowym domem, w którym będzie mieszkała przez całe trzy lata. Matka Aliny miała wyjechać za granicę na kontrakt, aby służyć bogatej rodzinie i być tam pielęgniarką dla dziecka. Trzy lata – wynegocjowany termin z właścicielami. Z dzieckiem nie da się pojechać, ale to nie ulega wątpliwości – córka ma kochającego ojca, będzie bezpieczna. Olek z całego serca uwielbiał córkę, ale jej matka nie potrafiła się z nim dogadać. Ta notoryczna odmienność charakterów – Nadia uwielbiała czystość, a Olek rzucał skarpetkami. Ale nie rozwiedli się przez wybredność, po prostu przez siedem lat małżeństwa znudzili się sobą. Olek opuścił rodzinę, gdy jego córka miała sześć lat. Odszedł z kulturą: wyprowadził się z rodzinnego mieszkania, niczego nie dzielił i nie awanturował się. Nigdy nie zapomniał o swojej córce – telefony, prezenty, spacery – to jest konieczność! Sam wynajmował mieszkanie i pracował w magazynie. Tam też poznał Alę, swoją koleżankę z pracy. Ala doskonale zdawała sobie sprawę z przeszłości Olka i jego przywiązania do córki, ale mimo wszystko – 30 lat, a własnej rodziny nie ma i nigdy nie było, wstyd, prawda? Mimo, że mieszkała sama w swoim odziedziczonym dwupokojowym mieszkaniu, nie miała zalotników. Teraz pojawiła się szansa, przystojny kolega, który niedawno dołączył do ich zespołu – może miała szczęście? Mieli szczęście! Nawet szybko się pobrali, kobieta zaszła w ciążę i oto kolejne dziecko. Alina nieśmiało weszła do nieznanego jej mieszkania. Olek zabrał córkę do salonu, pokazał jej kanapę, na której będzie spała, szafki, w których będzie mogła położyć swoje rzeczy. Dziewczynka nie płakała: mama jeszcze nie odeszła, to tylko chwilowa sytuacja, a z tatą nie ma się czego bać w życiu. Ale zimne spojrzenie macochy wprawiło Alinę w zakłopotanie – od razu stało się jasne, że ta kobieta stworzy jeszcze problemy. Jednak trzeba jakoś dogadać się z macochą. Wyczuwając stan córki, Olek starał się spędzać z nią jak najwięcej czasu, co bardzo denerwowało Alinę. – Olek, chodź tu! Pomóż mi posiekać cebulę! – krzyczała z kuchni Ala. – Poczekaj, teraz jesteśmy z Alinką, przyjdę jak skończymy najtrudniejszą misję! – odpowiada jej mąż, który gra z córką w grę komputerową. – Czyli kiedy?! Cebula jest ostra, jestem w ciąży, muszę uważać! Jak długo może to trwać? – Ala odrzuciła nóż i zaczęła płakać. Nie chodziło o cebulę, jest po prostu zazdrosna o jego dziecko i jest zła o ten zwrot akcji w jej życiu. Mieszkała sama, znalazła rodzinę, a teraz jakaś mała dziewczynka, której ma służyć, trafiła do jej mieszkania! Ala poskarżyła się swoim przyjaciołom, którzy ją zrozumieli i zbesztali byłą żonę Olka. – Ona jest nazywana matką?! Zostawiając swoje dziecko na tak długi czas, czy ona oszalała? Żadna normalna matka nie zrobiłaby tego, za żadne pieniądze! Jej przyjaciele mają rację! Ale jak tylko te słowa zostały przekazane Olkowi, był oburzony: – Cóż, Nadia dostała szansę na zarobienie dobrych pieniędzy! Ile zarabia tutaj w przedszkolu? A jej celem jest zaoszczędzenie na dwupokojowe mieszkanie, jej córka dorasta. Wiesz, ja też trochę zarabiam, dzięki czemu teraz będziemy mogli wynająć jednopokojowe mieszkanie, to też jest kosztowne. Zresztą, to moja córka, teraz mam okazję z nią codziennie rozmawiać, jestem ojcem! – Jesteś egoistą, a nie ojcem! Dlaczego zaszłam z Tobą w ciążę? Nic nie mogę na to poradzić. Inaczej byśmy się rozeszli! Nie rozumiesz? Nie chcę Twojej córki! Wcale nie chcę Twojej córki! Kiedyś był to piękny salon, teraz jest to pokój dziecinny i to w moim domu, gdzie kiedyś było piękno. Alina słyszała to wszystko i miała żal do macochy. Ale na to już nic nie można było poradzić – matka odeszła, adaptacja z ojcem zakończyła się sukcesem, tylko ta kobieta była naprawdę jej rywalką. Ona, dziecko, nie mogła zrozumieć wszystkich dorosłych „szachów” i w jej małej główce ciągle dojrzewały plany małych figli i podstępów w stosunku do macochy. Schowała solniczkę tak, że Ala podczas gotowania w pośpiechu szukała soli, potem wsypała jej do butów szczyptę piasku, a następnie nalała wody do tuszu do rzęs. Oczywiście, wszystkie te drobiazgi zostały zauważone i Ala wybuchła: – Nie sądzę, żeby te paskudne rzeczy robił jakiś duch! W mieszkaniu jest nas troje, a biorąc pod uwagę, że ja bym tego nie zrobiła, robi to ktoś z Was! Nie wydaje mi się, żeby dorosły mężczyzna zrobił coś takiego. Cóż, może się przyznasz do wszystkiego?! Alina zarumieniła się, ale odmówiła. Olek udzielił córce nagany, prosił żeby wszystko wyznała, ale Alina nie ustępowała: – Może jej tusz do rzęs upadł i wyciekł? Albo włożyła zabłocone piaskiem stopy do butów? Dlaczego ja? – Alino, widzę, że mnie okłamujesz! Dzieci nie potrafią kłamać, więc to oczywiste. Dlaczego to zrobiłaś? Alina zamiast odpowiedzieć, przytuliła się mocno do taty i zaczęła płakać. Widząc te czułości, Ala wrzasnęła: – Normalny ojciec zbiłby córkę pasem za figle, a Wy się przytulacie! – uroniła łzę. – Taka mała dziewczynka, a już zna kobiece sztuczki. – Olek, wynieś śmieci! – w ten sposób Ala próbuje przełamać uścisk córki i ojca. – Na dole są śmieci, wyniosłem je wczoraj! – Nieważne! Są tam obierki z warzyw, mogą się tam dostać robaki. Gra nerwów trwała prawie miesiąc. Alina wymyślała chytre plany – jak dokuczyć macosze, Ala nie mogła znaleźć sobie miejsca z zazdrości i wściekłości. Natomiast Olek miotał się między młotem, a kowadłem. – Albo zadzwoń do matki Aliny, albo oddaj córkę bratu Nadii, albo mieszkajcie oboje w swoim mieszkaniu, rozwiedźmy się, ja urodzę sobie dziecko, dasz mi alimenty, a nasze dziecko wychowam sama. Straszny wybór! Olek zadzwonił do Nadii – ona nie może zerwać umowy, nawet płakała do słuchawki. Więc, poszedł do sądu. Kwestia szwagra nie była nawet brana pod uwagę – ma dużą rodzinę w ciasnym mieszkaniu. W końcu jest ojcem! Olek zaczął zbierać rzeczy – swoje i córki. Ala cicho zapłakała i położyła rękę na brzuchu. Olka zabolało serce: cóż było robić? – Ala, może spróbujmy się dogadać. – Nie, Olek, mam już dość, idź sobie! Przynajmniej będę miała dziecko, a z Tobą i całym tym domem wariatów boję się go stracić. Daj mi trochę spokoju. REPERTUAR SPEKTAKLE BILETY VOUCHERY TEATR IMPRESARIAT REGULAMINY KONTAKT Kup bilet TWÓRCY Autor: Antonin ProcházkaPrzekład: Jan WęglowskiReżyseria: Wojciech DąbrowskiScenografia i kostiumy: Małgorzata MateraChoreografia: Katarzyna MałeckaOpracowanie muzyczne: Bartosz Pernal, Paweł DoboszCzas trwania: 110 minutPremiera: OBSADA OPIS MEDIA O SPEKTAKLU Brzmi dziwacznie, co nie? Moja pierwsza reakcja była raczej w stylu „kogoś tu chyba pogięło”. A później dowiedziałem się o co chodzi. Mam ten wspaniały komfort, że w kręgu moich znajomych jest wielu doświadczonych ojców. Niektórzy z nich zupełnie na poważnie zajmują się tematem ojcostwa. Mam więc od kogo się uczyć. Mogę obserwować, mogę zapytać, mam skąd czerpać inspirację. Już kilka lat temu usłyszałem o tzw. randce taty z córką, ba! nawet to wprowadziłem w życie, ale zdaje się, że jeszcze o tym nie pisałem. Nadrabiam więc dziś. Randka z córką – po co to? Zanim powiem „co to”, wyjaśnię „po co”. Posłużę się tu autorytetem dr. Kena Canfielda (psycholog, filozof, autor wielu książek o ojcostwie), który na podstawie swojej wieloletniej praktyki tak wypunktował to czego córki potrzebują od swoich ojców: Córki chcą, aby ich ojcowie wyrażali słowami miłość i chcą, aby ich ojcowie poświęcili czas tylko dla chcą, aby ich ojcowie dużo z nimi rozmawiali i udzielali chcą, aby ich ojcowie starali się je chcą, aby ich ojcowie bardziej im ufali. Te rzeczy wydają się oczywiste, ale w praktyce niewiele kobiet dostało choć jedną z nich od swojego ojca. Zastanów się, ale tak szczerze, sam przed sobą, czy każdy z tych pięciu punktów realizujesz tak na 100%? Szczerość z sobą samym jest tu kluczowa. Bądź wobec siebie brutalny i zastanów się czy twoja córka odpowie twierdząco, gdyby ktoś ją spytał czy twój tata mówi, że cię kocha? Czy twój tata poświęca ci dużo czasu? Czy czujesz się wyjątkowa i najważniejsza? Ważniejsza od jego pracy? Ważniejsza od jego „odpoczywania po pracy”? Czy twój tata udziela ci wskazówek? Czy może po prostu na ciebie krzyczy? Czy cię rozumie? Czy wie co przeżywasz? Czy ci ufa? I na koniec: czy ty sama ufasz swojemu ojcu? Nie wiem jak jest u ciebie. Może dobrze, może źle, nie wiem. Ale wiem, że zawsze może być lepiej. Randka z córką – co to jest Jest to po prostu specjalny czas ojców i ich córek. Zaplanowany i wyjątkowy czas. Taka właśnie jakby randka. Ustalamy datę, ustalamy miejsce – choć to akurat może być niespodzianką. Trochę lepiej się ubieramy, kupujemy kwiaty i idziemy z naszą małą księżniczką spędzić czas, podczas którego ona jest absolutnie najważniejsza. Bez rozpraszania się prozą codzienności. To wszystko jest ważne z kilku powodów. Jeden już wymieniłem – to jest czas, w którym nasza córeczka jest najważniejsza. Oczywiście zaraz się ktoś odezwie hurr durr, że „cały czas powinna być najważniejsza, a nie tylko przez godzinę”. No tak, oczywiście. Ale na co dzień musimy dzielić naszą uwagę. Mamy żonę, inne dzieci, pracę, rachunki, wymianę oleju, sprzątanie, zakupy, itp, itd. Rozumiesz do czego zmierzam? To czas kiedy koncentrujemy się tylko na tej jednej dziewczynce. Całe wyjście jest zaplanowane pod nią. To nie jest tylko gest. To jest bardzo silne przeżycie dla małej dziewczynki. To kształtuje w jej umyśle pewien wzór zachowań. Poza tym, że pracujecie nad relacjami tu i teraz, to w przyszłości, gdy będzie chodzić na prawdziwe randki (a choć ojcom ciężko o tym myśleć, to ten dzień kiedyś nadejść musi), to wszelkie zachowania odbiegające od twojego – pełnego szacunku i szarmanckości – będą zapalały w jej głowie ostrzegawczą lampkę. Kiedy można zacząć? No, od kiedy córka może pojąć o co chodzi czyli pewnie od przedszkolaka. Tak mniej więcej. Wiadomo, że roczne dziecko nie będzie rozumieć wyjątkowości okazji, ale przedszkolak już jak najbardziej. Ja osobiście radzę nie czekać zbyt długo, bo sprawy odkładane na przyszłość lubią się zakurzyć i zostać zapomniane. My zaczęliśmy, gdy Hania była w zerówce. Kiedy należy przestać? A należy przestać? Serio, czy jest jakiś wiek, kiedy ojciec z córką powinni przestać spotykać się na pogaduchy? Nie wydaje mi się. Mam znajomych, których córki już studiują i cały czas tak się spotykają. Może nawet bardziej teraz kiedy nie mieszkają już razem. Co więcej, to córki bardzo chcą kontynuowania tego zwyczaju. Znam te dziewczyny. Świetne młode kobiety. Ambitne, silne, kochające swoich ojców i będące przez nich kochane. Jak się przygotować? 1. Data Zacznijmy od wyjaśnienia córce o co chodzi i od ustalenia daty. Wpisujemy to do kalendarza. Przy okazji polecam powieszenie kalendarza w widocznym miejscu w domu. My mamy taki kalendarz w kuchni, nad ekspresem do kawy. Kalendarz na każdy miesiąc, z dużym polem na każdy dzień, gdzie wpisujemy różne wydarzenia i wyjścia. Taki wpis do kalendarza jest super wiążący dla obydwu stron. Nie odwołujemy randki z błahych powodów, traktujemy ją na równi z innymi poważnymi spotkaniami. 2. Miejsce Miejsce najlepiej niech będzie wybrane przez córkę – zwłaszcza gdy to nasze pierwsze takie spotkania. Jeśli ma ochotę na gofry – idźmy na gofry, jeśli wypasione pankejki – to idziemy na pankejki. Proste. Możecie spytać „skąd małe dziecko ma wiedzieć jakie knajpy są w mieście?”. Fakt, raczej wiedzieć nie będzie. Tu z pomocą przychodzą blogerzy i jutuberzy, serio. Ja mieszkam w Poznaniu i tutejsze gastro wzdłuż i wszerz zwiedza i ocenia Maciej Blatkiewicz, którego możemy odnaleźć na Youtube jako Maciej Je. Maciek ogarnia głownie Poznań i Warszawę. Gdy mam gdzieś z moją Hanią iść, to oglądamy sobie jakiś odcinek np. 10 najlepszych knajp grudnia i patrzymy czy jest coś super. Może być odjechane. Dobrze jak jest odjechane, bo wtedy jest wyjątkowe. Myślę, że w większości miast jest jakiś bloger, instagramer, czy jutuber, który ocenia knajpki. Ale zawsze można też przygotować samemu np. 3 fajne knajpki, zaprezentować je naszej latorośli i niech wybierze z tego zbioru. 3. Ubierzcie się ładnie W końcu to wyjątkowa okazja. Bądź w tym aktywny, twoje uznanie jest szalenie ważne. Możesz córeczce zrobić kitkę czy nawet wspiąć się na wyżyny i zrobić warkoczyk. 4. Bądź gentlemanem To ważne, to są wzorce. Kup kwiatek (swoją drogą kupuj kwiaty często, ja zawsze gdy kupuje kwiaty żonie, to kupuję też kwiatka dla Hani), szarmancko otwieraj przed nią drzwi, itp. Wiesz o co chodzi. Jeśli jeszcze tego nie praktykowałeś, to obiecuję ci, że widok swojej małej córeczki trzymającej mocno w rączce kwiatek od taty, widok jej dumy i radości, sprawi, że zapomnisz o wszystkich problemach. To jest bezcenne. Możesz też coś podarować, coś niewielkiego, bez przesady. Pokaż, że się starasz i że to planujesz, że myślałeś o tym wyjściu i że nie mogłeś się doczekać. 5. Pytaj i słuchaj To jest jej czas, więc słuchaj. Poznawaj ją, daj jest swoje zainteresowanie. Dzieci i nastolatki mają ten problem, że nikt ich nie słucha. Oni zawsze są mniej ważni, zawsze mają mniej ważne problemy. My mamy hipotekę, problemy w pracy, deadline, podatki, awarię samochodu, a dzieci i nastolatki co mają? Ktoś coś powiedział o nich na przerwie? Koleżanka ma fajną spinkę do włosów? W 3b jest fajny chłopak? Do nauki się weź i nie przeszkadzaj. Zawsze słuchaj, nigdy nie lekceważ, absolutnie nigdy nie wyśmiewaj i nie kpij. Dla czternastolatki głupia plotka, może być o wiele, wiele ważniejsza niż twój problem z hipoteką. Głupie? Z głupszych powodów dzieci probują się zabić. Nie przesadzam. A taka randka jest dobrą szkołą słuchania. Chcesz mieć relację, chcesz mieć wpływ na jej życie i decyzje, to słuchaj, poznawaj i szanuj. 6. Opowiadaj Gdy twoja córka się wygada (choć to może nie nastąpić), to spróbuj opowiedzieć coś o tobie i jej mamie. Opowiedz o waszych randkach, o tym jak się poznaliście, jak się zaręczyliście, dlaczego się zakochałeś, itp, itd. Zwróć uwagę jak rzadko opowiada się o tym dzieciom, a to przecież są bezpośrednie przyczyny pojawienia się ich na świecie. To może też pomóc tobie przypomnieć sobie, że twoja żona, to miłość twojego życia. Niestety liczby rozwodów pokazują, że cholernie często o tym zapominamy. 7. Planuj Od razu zaplanujcie następną randkę. Kuj żelazo póki gorące. Nie pozwól prozie życia wkroczyć i powoli niszczyć waszych relacji. Po prostu idź za ciosem. Teraz. Zastanówcie się co chcielibyście robić następnym razem. Przecież nie trzeba zawsze iść coś zjeść. Może kręgle? A może wspólne warsztaty, bo ja wiem, kulinarne? Ceramiczne? Kino? Ściana wspinaczkowa? Kombinujcie. 8. Podziękuj Fajnym, bardzo szczerym, a jednocześnie bardzo intymnym sposobem na podziękowanie za wspólnie spędzony czas jest napisanie krótkiego liściku. Napisz jak bardzo cenisz sobie ten czas i jak się cieszysz, że masz taką cudowną córkę. Liścik zostaw wieczorem przy poduszce albo na biurku. Będzie miła niespodzianka. Rozpocznij tradycję Każda tradycja musi mieć swoje pierwsze wydarzenie. Ktoś kiedyś musi zacząć. Konkretnie ty i konkretnie niezwłocznie. Relacje same się nie zbudują. Przebywanie w tym samym domu to po prostu przebywanie w tym samym domu. Chodzi o wartościowe spędzanie czasu, chodzi o poświęcanie pełnej uwagi, chodzi o słuchanie. To wszystko składa się na zdrowe i silne relacje. To wszystko pomoże twojej córce uniknąć wielu problemów w przyszłości. To wszystko jest w twoich rękach. pozdrawiam ZUCH About Latest Posts Maciej Mazurek - prywatnie mąż Karoliny oraz tata Szymona, Hani i Adasia. Uzależniony od kawy, którą próbuję zastąpić yerbą, w wyniku czego piję jedno i drugie. Uważam, że świat bez Pink Floydów byłby bardzo smutny. W 2009 roku wystartował blog z autorskimi komiksami - satyra na pracę w biurze. Od 2012 zacząłem pisać na moim drugim blogu - o tym jak być facetem: tatą, mężem i geekiem naraz... Prowadzę również swoje własne studio graficzne Zuchowe Studio gdzie projektuje fajne rzeczy dla znanych marek i tych, które dopiero chcą być znane. W 2016 wszystkie moje aktywności połączyłem w jedną całość na

z twoja corka nigdy